To w sumie trzeci blog który zaczynam. No ale cóż nic nie jest wieczne (choć te papierowe sprzed 20 lat mam nadal) Tak czy siak troszke o sobie.
Jedną z rzeczy która mi w życiu towarzyszy a nie koniecznie frajdę mi sprawia to:
Prozopagnozja (agnozja twarzy, z gr. πρόσωπον = "twarz" + αγνωσία = "niewiedza") – zaburzenie powstałe na skutek uszkodzenia mózgu (ciekawe co mi się w dzieciństwie wydarzyło?), polegające na braku rozpoznawania twarzy znajomych lub widzianych już osób, a także ich wyrazu emocjonalnego. Zaburzenie może mieć również podłoże genetyczne.
Przyczyną prozopagnozji jest nieprawidłowe funkcjonowanie tych obszarów mózgu, które odpowiadają za porównywanie obrazów aktualnie oglądanych z tymi, które widzieliśmy i zapamiętaliśmy wcześniej. Liczne badania wskazują na to, że zaburzenie to jest powiązane z korą wzrokową prawej półkuli mózgu. Większość badań dowodzi, że zaburzenie to spowodowane jest lezjami obustronnymi lub lezjami jednostronnymi w połączeniu z uszkodzeniem ciała modzelowatego. Przypuszczalne miejsce uszkodzenia powodującego prozopagnozję: zakręt wrzecionowaty[1], powierzchnia przyśrodkowa na styku płata potylicznego i zakrętu hipokampa.
Jako pierwszy terminu prozopagnozji użył w 1947 niemiecki neurolog Joachim Bodamer[2]. Podobnie jak starożytni przypuszczał on, że jej przyczyną są uszkodzenia mózgu na skutek urazu mechanicznego lub udaru. Najnowsze badania sugerują jednak, że choroba może być dziedziczna, a wywołuje ją mutacja w jednym tylko genie. Osoby chore na prozopagnozję generalnie nie mają kłopotów ze wzrokiem ani z zapamiętywaniem innych faktów. Zwykle rozróżniają też poszczególne części twarzy, ale ich kształt i położenie u wszystkich ludzi wydaje się im jednakowe. Szacuje się, że na prozopagnozję o różnym nasileniu może cierpieć nawet do 2% populacji ludzkiej.
Zaburzenie to jest jednym z rodzajów agnozji.
W filmie Vinci jeden z bohaterów cierpiał na tę przypadłość, nie rozpoznając nawet własnych dzieci.
Pisze o tej prozopagnozji głównie dla tego aby osoby z którymi sie nie przywitam nie miały mi tego za złe.
Jestem totalnie uzależniony od spacerowania. W samotności z dobrą muzyką i pod małą chmurką, mogę iść, iść i iść i ewentualnie poza marzeniami fotki jeszcze strzelać.
Bardzo bliskie mi są: "Wilk stepowy" i cała twórczość Hermana Hessego, "Niebo nad Berlinem" i całokształt Wima Wendersa, Mirosław Czyżykiewicz, Dżem, The Doors... i tu długo można by wymieniać.
Ogólnie bardzo pozytywnie jestem nastawiony do świata i do ludzi. Czasami oczywiście życie dopierdoli, ale widać tak musi być.
to czego nienawidzę i czego się wręcz boję to głupota
A chciałbym aby kiedyś było tak iż jeśli czegoś nie robię, to tylko dlatego, że nie chce a nie że nie mogę.