Bardzo fajny dzień i nockę przy ognisku sobie spędziłem. Niestey z Time lapsa nic fajnego nie wyszło. raz, że północne niebo, a do tego w trakcie 4 godzinnego robienia zdjęc obiektyw mi przyparował. Ale dron mimo ostatniej kolizji z camperem Ani lata. Kurde jak to rutyna gubi. Normalnie dron ma czujniki, że nie ma prawa w coś uderzyć, ale Jarek pewniaczek lotnik od siedmiu boleści sobie je powyłączał, bo po co. Potem zaginął nam szczeniaczek i tego samego dnia Gugusia zaatakował murek nieznacznie odbijając swoją obecność. Dron lata, maluta znaleziona, Guguś jeździ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz