Wczoraj Jaroslawiec Sławno myk z małym postojem na oglądanie GL-ki w Toruniu. Dziś ferajna w auto i do Częstochowy. Kościelny to ja nie jestem i jakoś niesmakiem pałam do kościoła ociekającego złotem, ale zobaczyć zawsze warto. Tym bardziej, że zostaliśmy bardzo fajnie przyjęci przez samego przeora(sympatyczny facet) który pokazał nam miejsca gdzie turyści normalnie nie wchodzą. Między innymi bibliotekę która zrobiła wielkie wrażenie. Dotknąć ksiązki medycznej ręcznie napisanej w roku 1300 - bezcenne. Ciary lecą. a potem do Auschwitz. No i tu może nie wypada, ale trochę się uśmiałem. Podchodzimy do wejścia i skąd inąd sympatyczne dziewczyny mówią iż bilety w tamtej budce (jakieś 127 metrów. No to do familii mówię czekajcie i lecę. Tam dowiaduję się, że potrzebne dokumenty tożsamości wszystkich członków wycieczki. Zdziwiony ale lecę do brygady biorę dowody i wracam do budki (teraz juz oddalonej o kilka metrów dalej) Tam zagaduję skąd inąd sympatyczną dziewczyną - czemu potrzebne dowody, ale ona nie wie, ale bilety są imienne. Ok myśle sobie. Płacić chcę, a to bilety bezpłatne. Zaduma mnie ogarnia. Przy wejściu sprawdzanie jak na lotnisku. Wszystkie metalowe rzeczy do koszyczka co leci przez skaner i tu zonk bo mam nóż - absolutnie z nożem nie wolno. lece do samochodu, zostawiam nóż i przez bramkę która piszczy - to sprawdzanie ręczne... Potem bramka następna gdzie skanują mój bilet i sprawdzają dowód... Normalnie jaja jakieś






Ale już w Wieliczce w naszej kwaterce na najbliższe 3 nocki i fajnie jest. Żarełko rewelka a jutro kopalnia soli.
Ale już w Wieliczce w naszej kwaterce na najbliższe 3 nocki i fajnie jest. Żarełko rewelka a jutro kopalnia soli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz