To gdzie w lutym nas Beety zabrała to uważam za jakąś pomyłkę. Typowe miejsce dla turystów. DIs trafiłem na Dalajrani market jakkolwiek się to pisze. Ichnie wąskie uliczki z setkami sklepików, haemidrem i wyborem do koloru do wyboru. O cenach się nie wypowiadam, ale to taka ichnią dzielnica handlowa.
No i Zanzibar po zmroku.... o tym już pisałem ale dopiero wtedy tu się życie budzi.
Jeszcze mało wiem ale na pewno nie poznał tego miasta kto nie był tu po zachodzie słońca.